Pasek

Chronica Genusmuto Logo

Chronica Genusmuto Logo

czwartek, 7 grudnia 2017

Rozdział XXXV

Jeszcze chwilę… jeszcze sekundkę, niech otworzy szerzej i…
- Souji! - wrzasnąłem, w ostatniej chwili łapiąc pion I hamując doniczkę. - Souji… - powtórzyłem, niemalże na skraju łez.
- Ja - przytaknął mężczyzna, kiwając zdawkowo głową i zerkając niepewnie na wygaszony korytarz za mną. - A co, czekałeś na jakiegoś innego kochanka?
- Co?! Nie, ja…! - rzuciłem się mężczyźnie na szyję i wtulając w jego odsłoniętą szyję. Nawet do końca nie wiedziałem, kiedy i gdzie pozbyłem się tego nieszczęsnego habazia.  Poczułem, jak mężczyzna pode mną momentalnie zesztywniał, ale po chwili rozluźnił się,  po czym przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej.
- Już, już - wymruczał wprost do ucha tym swoim niskim, chropowatym głosem. - Wiem, że się spóźniłem. Musiałem wykonać na bieżąco drobną poprawkę i nie popatrzyłem na zegarek. No, już, mój mały lisku.
- Cholera, Souji, ja już myślałem, że cię… - wystękałem, zaciskając pięść na koszuli mężczyzny. Spokojna, nieco słodkawa woń piżma wymieszona z zapachem ukochanego działała lepiej od najmocniejszych środków uspokajających.
- Ty też nie dzwoniłeś, mój mały lisku - stwierdził spokojnie Soujirou, sięgając do włącznika światła i zamykając wreszcie za sobą drzwi.
- Gdybyś widział tyle, co ja, też byś się dwa razy zastanowił przed dzwonieniem do kogoś o nieznanym położeniu - wymruczałem wymijająco. Szczerze mówiąc, przez cały ten czas nawet nie przyszło mi do głowy, żeby spróbować samemu się dodzwonić do Soujirou. - Musisz jutro prowadzić? - szybko zmieniłem temat, ciągnąć mężczyznę za sobą do salonu. To tam się wszystko zaczęło i tam się powinno skończyć. A pod hasłem „wszystko” myślałem zarówno o naszym pierwszym spotkaniu, jak i oficjalnym wytoczeniu mi wojny przez matkę.
Soujirou zamruczał przecząco w odpowiedzi i przystawiwszy sobie moją dłoń do ust, pocałował ją delikatnie.
- Jak obiecywałem, jestem tylko i wyłącznie do twojej dyspozycji przez co najmniej dwa dni - stwierdził uwodzicielskim głosem, a pode mną się kolana ugięły. Tak cholernie mi brakowało przez ostatnie dni tego Soujirou-casanovy. Nie byłem pewny, czy Daniel rozmawiał już z Soujirou, ale jeśli aktor przyjąłby propozycję i wyjechalibyśmy do Włoch, do tych wszystkich „liberalnych” kobiet… Teraz już byłem pewny, że w razie najgorszego niech się wali cały świat, ale nie wypuszczę mężczyzny samego. Ale o tym jednym powodzie Soujirou oczywiście niekoniecznie powinien się dowiedzieć.
- I innej odpowiedzi nie przyjmuję  - odparłem, wysuwając dłoń spomiędzy palców kochanka i głaszcząc jego policzek wierzchem dłoni. - W razie problemów wepchnij Xiaogou pierwszej napotkanej osobie, teraz jest MOJA kolej.
- Czyżbyś znowu był zazdrosny? - mężczyzna zachichotał, odkładając torbę i kurtkę na fotel. - Myślałem, że już ci przeszło.
- Oczywiście, że nie jestem zazdrosny - prychnąłem, udając obrażonego w bardzo teatralny sposób. O szczeniaka nie.
- Oczywiście, mój mały lisku - Soujirou pocałował mnie przelotnie w żuchwę i oparł się o stojącą za nim kanapę. - A z tym telefonem, to co się stało? - spytał, kiwając głową w stronę lężącego smętnie na podłodze niedobitka.
- Miałem tutaj mały wypadek - rzuciłem wymijająco. - Wolisz białe, czy czerwone wino? Wreszcie na spokojnie mogę się dobrać do barku i nikt mi nie zrzędzi, że to nie dla mnie. Szkoda byłoby tego nie wykorzystać.
- Czerwone. Czerwień zdecydowanie lepiej do ciebie pasuje - stwierdził, a ja skinąłem mu w geście zrozumienia. Byłem prawie pewien, że taki będzie wybór Soujirou, więc zdążyłem już przygotować wcześniej butelkę Rothschilda z 2019 roku. Ojciec zawsze mawiał, że skoro i tak pije alkohol tylko dla smaku, to niech to chociaż ma jakiś smak. A jego poczucie smaku nie schodziło poniżej Grand Cru.
Chwyciłem karafkę ze zdekantowanym już winem za szyjkę w najwęższym miejscu, wyuczonym w laboratorium na chemikaliach ruchem zamieszałem cieczą, żeby odświeżyć ją nieco i nogą otworzyłem sobie drzwi do salonu. Gdy tam wszedłem, Soujirou siedział luźno na kanapie, przeglądając coś na telefonie.
- Ktokolwiek to jest, powiedz mu, że dzisiaj może się wypchać - zażądałem flirciarskim tonem, stawiając na stolę karafkę i dwa kieliszki.
- Przecież mówiłem, że dzisiaj jestem tylko twój - Soujirou pociągnął mnie lekko za włosy w dół i pocałował. Odpowiedziałem mu pomrukiem zadowolonego kota i leniwie odwzajemniłem pocałunek. - Nie upij mnie zbytnio to jutro koło południa się przejedziemy.
- Gdzie? - podciągnąłem się na oparciu kanapy i zjechałem po drugiej stronie, wprost na kolana Soujirou. - Bo dalekich wycieczek nie radziłbym ci planować.
- Po twój nowy telefon, skarbie. To chyba oczywiste, prawda? W końcu jakoś muszę się do ciebie dodzwonić, jak już mi wyjedziesz do tych Włoch.
- O, rozmawiałeś już z Danielem - wymruczałem i z aprobatą nadstawiłem się kochankowi, gdy zaczął całować mój odsłonięty obojczyk. - Chwila, jak to: „wyjedziesz”? A ty?
- Z Danielem? O czym ty mówisz? - Soujirou popatrzył na mnie z niekłamanym niezrozumieniem. - Rozmawiałem dzisiaj z Tarnee i mówił, że wybierasz się za jakiś czas do Włoch. Myślałem, że to jakiś twój wyjazd w sprawie Genusmuto.
- Nicholas ci tak powiedział? - westchnąłem ciężko. No to nam się piękny głuchy telefon zaczynał robić… - Byłem z Lillym na kolacji wczoraj, nie? No właśnie. Lilly mnie spytał, czy nie jesteś zajęty w najbliższym czasie, bo po tej waszej premierze Daniel wyjeżdża do Włoch reżyserować sztukę. Co to miało być… „Sige personaggi” Pirandella bodajże. Daniel podobno chce cię obsadzić jako ktoś tam i Lilly myślał, że gdybyś przyjął angaż, pojechałbym razem z tobą. Wiesz, włoskie słoneczko, włoskie krajobrazy, włoska miłość i inne takie.
- Taaaa - wymruczał uwodzicielsko Soujirou tuż przy mojej skórze, zsuwając rękę na moje udo pod materiał krótkiego kimona, które używałem jako „elegantszego” szlafroka. - I jeszcze mi powiedz, że twoim marzeniem od dziecka było pozwiedzać Rzym.
- Z tobą zawsze. Mogę robić za przewodnika - dodałem z uśmiechem, obejmując mężczyznę za szyję. Gdy zauważyłem na sobie pytające spojrzenie kochanka, roześmiałem się. - Za dzieciaka byłem ładnych parę razy we Włoszech. A potem jeszcze kilka razy w sprawach mafii. No i mam niezłe kontakty jeśli chodzi o mafię sycylijską.
- To ostatnie mogłeś już sobie odpuścić, wiesz? - prychnął, podrzucając mnie delikatnie na kolanach, żebym lepiej się ułożył na nich.
- Ależ to ważne. Z tego, co wiem, to niezłe bagno sobie tam w Europie z tymi arabami ułożyli - wzruszyłem ramionami, rozsuwając szerzej nogi. Powoli zaczynałem się już niecierpliwić, że Soujirou tak odwleka poważniejsze pieszczoty. - Dobre kontakty z mafią są tam lepszym gwarantem bezpieczeństwa niż kordon wojska. Chyba oboje wolimy cię w jednym kawałku, prawda? - sięgnąłem do jego koszuli i bez zastanowienia odpiąłem pierwsze dwa guziki.
- Nie spieszy ci się zbytnio, co? - mężczyzna przytrzymał moją rękę, głaszcząc ją kciukiem. - Noc jeszcze młoda, mój mały lisku.
- Wiem. Ale nie kochaliśmy się już od kilku tygodni - stwierdziłem z wyrzutem. Uwielbiałem długie przekomarzanki z Soujirou, ale teraz nie myślałem już o niczym innym, jak po prostu rozłożyć przed nim nogi i poczuć w sobie jego członka. - Chcę cię poczuć w sobie, Souji - wymruczałem mu prosto do ucha i pociągnąłem za nie. - Teraz.
- Jak dziecko - zaśmiał się mężczyzna i przewrócił mnie na plecy, przygważdżając do kanapy. Sięgnął moich ust, a ja, nie myśląc nawet, co robię, odwzajemniłem pocałunek i przyciągnąłem go do siebie nogami.
Z ust wyrwał mi się pomruk zadowolenia, gdy Soujirou zaczął całować mnie niżej, w szyję tuż przy uchu, a ręką odgarnął połę rozwiązanego już szlafroka. Czułem, jak mój penis powoli zaczyna sztywnieć. Na moje szczęście pomyślałem wcześniej o przygotowaniu się na seks, inaczej dostałbym teraz chyba szału, gdybym musiał jeszcze czekać.
- Ta-a. Souji - wymruczałem, wplatając palce dłoni w jego włosy, a drugą ręką sięgając rozporka jego spodni. Po omacku rozpiąłem zamek i wsunąłem rękę w bieliznę kochanka. Niespiesznie zacząłem głaskać jego penisa. Czułem, jak mężczyzna pod wpływem mojego dotyku jest coraz bardziej podniecony. - Tęskniłem za tobą.
- Ja też, mój mały lisku - mężczyzna na chwilę odsunął się od mojego obojczyka, żeby spojrzeć mi prosto w oczy. - Nawet nie wiesz, jak bardzo - wyszeptał mi prosto w ucho. - Dzisiaj bez furrystycznych dodatków?
- Jeśli tylko chcesz… - zaplotłem nogi na torsie mężczyzny tak, by zwinnym ruchem nauczonym przez Dmitriego przewrócić mężczyznę na plecy i usiąść na jego udach. Czasami jednak te jego treningi się przydawały. Wysunąłem lisi ogon i uszy i zastrzygłem nimi. - Mogę? - spytałem, sugestywnie przejeżdżając palcem wzdłuż jego sztywnego członka i oblizałem usta.
- Tak bez przygotowania? - mężczyzna sięgnął mojego policzka i pogłaskał go z czułością. - Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że uzupełniałeś braki z kimś innym.
- Oczywiście, że nie! - prychnąłem. Ta uwaga ubodła mnie do żywego. Nawet bym nie pomyślał, że mężczyzna może posądzić mnie o zdradę. A już zwłaszcza w takiej sytuacji. Czułem, że do oczy napływają mi łzy, zupełnie jak kobiecie. - Nie wierzę, że mogłeś pomyśleć, że…
- Już, już - Soujirou pociągnął mnie w dół do siebie i przytulił mocno. - To miał być tylko żart, ale mi nie wyszedł. Przepraszam, kochanie. Naprawdę, przepraszam. Hei? - Soujirou uniósł delikatnie mój podbródek i popatrzył mi w oczy. Pierwsze niedowierzanie i panikę zastąpiła wściekłość.
- Jesteś okropny - wydusiłem w końcu z siebie.
- Wiem, mój mały lisku. Przepraszam - poczułem delikatny pocałunek na włosach. Wtuliłem się mocno w szeroką pierś Soujirou, starając uspokoić. Mimo wszystko, nie potrafiłem długo gniewać się na kochanka.
Poczułem, że dłoń Soujirou spoczęła najpierw na mojej talii, a potem powoli zaczęła się zsuwać na pośladki.
- Souji - wymruczałem, ale nie zaprotestowałem. Postanowiłem póki co za wszelką cenę powstrzymać się od jakiegokolwiek ruchu i zobaczyć, co zrobi mężczyzna.
- Masz pod ręką coś wilgotnego, czy znowu lejemy wino? - spytał Soujirou, sugestywnie masując mój pośladek. Musiałem walczyć ze sobą z całych sił, żeby nie wypiąć się do jego ręki lub jęknąć.
- W kieszeni mam saszetkę z lubrykantem - wyszeptałem w końcu, co chwilę zaciskając zęby, żeby nie stracić kontroli. Wiedziałem, że Soujirou widzi tę moją walkę i świetnie się nią bawi. - Ale możesz go sobie odpuścić. Jestem dużym chłopcem, zająłem się już sobą jak cię nie było.
- Ja bym ci tam do końca nie ufał, skarbie - stwierdził mężczyzna zaczepnie, wsuwając rękę w kieszeń mojego szlafroka, żeby wyjąć niezbyt dużą saszetkę - Przezorny zawsze ubezpieczony - dodał po chwili. W końcu doszukał się saszetki, wyciągnął ja i roztargał rębami. Ze środka wypłynęło nieco półprzezroczystej, lepkiej cieczy o słodkawym zapachu brzoskwini.
Poczułem fale przyjemnego, podniecającego zimna w okolicy odbytu, gdy Soujirou wycisnął lubryka na kilka centymetrów nad moimi pośladkami. Nie powstrzymałem się i sapnąłem z rozkoszą. Mój mężczyzna w absolutnej ciszy rozmasowywał przez chwilę moje wejście, aż w koncu wsunął w nie zimne od lubrykantu dwa palce. Mruknąłem, czując, jak mój penis sztywnieje i zaczynają z niego skapywać pierwsze kropelki preejakulatu.
- Taa-a-ah! - wyjęczałem, sięgając ust Soujirou i nadstawiając się mężczyźnie. - Mhrmmm, tak…
- Rozłóż szerzej nogi - podpowiedział mi mężczyzna. Bezwiednie wykonałem polecenie. - Wsuniesz się na mnie? - spytał niskim głosem, a ja w odpowiedzi tylko zamruczałem cicho.
Uniosłem się nieco, żeby mieć większą kontrolę nad tym, co robię. Chwyciłem nabrzmiałego członka Soujirou i powoli opadłem na niego, wsuwając się niemal aż po nasadę. Aż syknąłem, gdy po raz pierwszy od dłuższego czasu moje ciało przeszedł dreszcz tego tak charakterystycznego bólu.
- Hei, wszystko w porządku? - spytał Souji, a ja popatrzyłem na niego przeszklonymi oczyma.
- Ta… tak… - wystękałem w końcu, oparłem dłonie o podbrzusze mężczyzny i powoli zacząłem się poruszać.
Wreszcie! Wreszcie miałem go tylko dla siebie. Nawet do końca nie kontrolowałem, co robię ani jak długo.

- S-souji? - wydyszałem, starając się złapać oddech. Aż lepiłem się od potu i własnej spermy, ale nie przeszkadzało mi to teraz. Przerzuciłem włosy na jedno ramię, żeby chociaż trochę widzieć swojego próbującego teraz ustabilizować oddech kochanka.
- Tak, mój mały lisku? - Soujirou pogłaskał wierzchem dłoni moją chaotycznie poruszającą się klatkę piersiową. Podniosłem wzrok i zobaczyłem na niego twarzy spełnienie.
- Co ty na to, żebyśmy się tutaj przeprowadzili z powrotem? - spytałem, opierając głowę o jego szeroką klatkę piersiową. - Tak już sami i na stałe.
- Z tobą?  - spytał, a ja kiwnąłem niepewnie głową. - Z tobą mogę mieszkać nawet i w namiocie.

2 komentarze:

  1. Yaoi! Fee xd. Anime lubię, ale nie yaoi xd. Czemu to kobiety lubią xd. Okej. Zatem przychodzę z linarite-works.blogspot.com

    Miałem tu wrzucić moją krytykę, ale widzę tylko dwie rzeczy, które bolą moje oczy.

    1) Podwójne menu u samej góry, gdzie tak na prawdę są dwa menu, ale wygłada to na pierwszy rzut oka, jak błąd.

    2) Niezbyt estetycznie powtarzające się tło. Widać łączenia tych teł, i wygląda to stylowo, jak sprzed... 15'tu lat? Coś koło tego. Wtedy większość stron miała takie powtarzające się wręcz ochydnym sposobem (bez urazy) tła.

    Nie czytałem jeszcze, tylko początek tego posta, ale yaoi... no nie wiem, czy to dla mnie xD. Zrozum proszę xd. Może z zaciśniętymi zębami obczaję tą gejowską treść xd, ale to w domu ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt nie zmusza do czytania. Jeżeli nie pasuje ci yaoi, to chyba oboje lepiej wyjdziemy na tym. Nie zniechęcam, oczywiście, jeśli chcesz jednak czytać.
      1. Menu są nawet trzy i wystarczy się przyjrzeć, żeby widzieć, że każde jest do czegoś innego - lewe górne do rzeczy ogólnych, lewe dolne do opowiadań, a prawe jako archiwum. A biorąc pod uwagę, że te lewe menu są rozdzielone logiem bloga i widać wyraźnie, że górne jest dopasowane do nagłówka, to nie widzę powodu, dla którego ktoś miałby potraktować oba jako jedno.
      2. A można wiedzieć, jaką masz przeglądarkę? Bo menu ma zablokowaną opcję przewijania i, jak na wielu przeglądarkach pracuję, tak jeszcze nie znalazłam takiej, na której by kod nie działał. Serio piszę, zakładałam, że ogólnym kodem obskoczę wszystkie przeglądarki poza animacjami, może muszę dopisać drugą wersję fixa.

      Usuń

Komentarze wulgarne, obraźliwe lub w inny sposób naruszające netykietę usuwam. Proszę na nie nie reagować.
Komentarze niedotyczące bloga proszę umieszczać w zakładce SPAM, inaczej zostaną one usunięte. Dziękuję za wyrozumiałość.