Pasek

Chronica Genusmuto Logo

Chronica Genusmuto Logo

sobota, 23 września 2017

Epilog

Yongnian Guiye


6 marca 1967
Qiao Guyie, pośmiertnie Baifeng <<chin. Biały Wiatr; przyp. aut.>>, głowa rodu Guyie, został dziś pochowany z należnymi mu honorami. Opiekę nad rodziną, podległymi jej ludźmi, dziedzictwem oraz terenami przejmuję ja – Yongnian Guyie, lat 24. W uroczystościach pogrzebowych uczestniczyli wszyscy główni przedstawiciele japońskich Genusmuto, przywódcy sojuszniczych mafii i organizacji, jak również delegatura z Amerykańskiego Stowarzyszenie Genusmuto.
[...]
Mój ojciec zmarł w trakcie strzelaniny na południowej granicy Shinagawy <<Shinagawa - dzielnica Tokio; przyp. aut.>>. Prawdopodobnie głównie między członkami Bractwa Czarnej Róży a Kagumi. Wszyscy, zwłaszcza moja babka, odradzaliśmy mu bezpośredni udział w tych walkach, ale on uparcie twierdził, że „przywódca musi być na polu bitwy”. Ojciec zawsze miał wielki szacunek do wszystkich, którzy mu zaufali i chcieli dla niego walczyć. Mam nadzieję, że mi także uda się być takim, jak on - odważny, odpowiedzialny, szanowany przez wszystkich. Trudno jest mi teraz ocenić, jak ważny to konflikt, wierzę jednak, że uda mi się go ograniczyć.
[...]
Nie tracąc czasu, jako trzon rodziny, to jest: ja, babka Migxia Guyie, zastępca ojca w prefekturze Kanagawa Eisuke Matsumura, główny doradca Kaito Hakoru oraz główny prawnik i doradca finansowy Itaru Shiwataka oraz przeorysza Safona; zebraliśmy się w świątyni Inari Kon-Kokko, ażeby przedyskutować sprawy bieżące, zarówno Hei Megui Zhandui, jak i kokko i pozostałych Genusmuto.
[…]
Pod wieczór pozostali udali się na spoczynek, a ja tymczasem zostałem przygotowany do uroczystości Przejścia przez Safonę, której asystowała młoda, urocza młodsza siostra Kumiko. Podobno Kumiko ma zostać następczynią Safony i wybrała już sobie nawet imię - Horacio. Trochę bawi mnie wybieranie europejskich imion, gdy japońska, czy chińska myśl filozoficzna i ideologiczną są równie rozwinięte i zasobne w wielkich ludzi. Nie mnie jednak oceniać. Myślę, że Safona mogła naprawdę być zainteresowana twórczością Grecką, a Kumiko chce ją naśladować. Nie ona jedna.
[...]
Dawniej zapewne mroczna i tajemnicza droga, dziś wydawała się wymagać jedynie opanowania i skupienia. Nie jestem w stanie stwierdzić, od jak wielu pokoleń kokko podróżowali tą ścieżką ku Memoriae. Wiem natomiast, że Mogui tutaj była niemal od początku i prowadziła wszystkich moich przodków. Mam nadzieję, że poprowadzi i mnie.

24 marca 1967
[...]


8 listopada 1969
Uroczystości związane z wczorajszymi narodzinami mojego syna rozpoczęły się. Nadane imię: Liwei. Poza naszą rodziną, znajomymi i powiązanymi Genusmuto pojawili się między innymi: Fangji Xueqing i Tanghu Huogo z Hong Bishou, Heng Liao z Hongo Long, Seishirou Horigome i Kagami Akizuki z Kuro-gumi, Tsubasa Matsumae z Ka-gumi, a nawet Kakuji Inagawa z Inagawa-gumi.
[...]
Wierzę, że ilość przybyłych zwiastuje pomyślną przyszłość naszej rodziny. A zwłaszcza mnogość sojuszy, jakie zawarliśmy z okolicznymi mafiami japońskimi i chińskimi. Może wreszcie nie będziemy musieli żyć w wiecznej wojnie, jeśli wszyscy będą naszymi sojusznikami lub przestraszeni siłą tego sojuszu. Cieszy mnie obecność Matsumae, ale zwłaszcza bossa Inagawa-gumi, największej mafii, z którą konkurujemy o wpływy. Za kilka dni ma także odbyć się ceremonia wypicia sake z przywódcami kilku pomniejszych gangów z południowych obrzeży prefektury Kanagawa, którzy chcą stać się podlegli naszej rodzinie, co raduje mnie jeszcze bardziej. Mogui twierdzi, że powinienem być ostrożniejszy, ale ja chcę wierzyć, że to dobry omen i wszystko pójdzie po naszej myśli. W końcu nie jesteśmy zwykłymi przestępcami, a ludźmi... demonami... w każdym razie istotami z klasą.
[...]
Matka Liweia: Mao Ai, kokko z chińskiej linii Mao. Razem z moją babką postanowiliśmy, że nadszedł czas, abym wychował swojego następcę. Nie zamierzam jednak wiązać się na stałe z matką Liweia, ponieważ kocham jedynie Honami i z nią spędzę resztę swojego życia. Migxia zapewne nigdy nie uzna tego związku, ale przynajmniej pochwaliła moją rozwagę w kwestii doboru matki dla następcy.
[...]

13 października 1974
[...]
Otwarta została kolejna sieć metra w Tokio. Dzięki popularności, jaką zdobył Kasumigaseki Building stawianych jest także coraz więcej wieżowców. <<Kasumigaseki Building - ukończony w 1968, jeden z pierwszych wieżowców na terenie Japonii. Obecnie znajduje się tam mi. siedziby banków, biura prawnicze, siedziba sieci lotniczych; przyp. aut.>> Japonia z pewnością się rozwija, przynajmniej jeśli patrzeć na to zgodnie z amerykańskimi kryteriami. Mam wrażenie, że za to zanika duch samurajów, ale może to i dobrze. Mingxia twierdzi, że tylko sprawiał problemy, a Mogui jak zwykle zdystansowała się, twierdząc, że świat cały czas się zmienia.
[...]
Warto także wspomnieć o zasłudze grupy Cervus, szlachetnych potomków jeleni, na stałe z nami współpracujących. Zawczasu udało im się przewidzieć nadchodzący kryzys paliwowy i dzięki „duchom przodków”, jak oni mają w zwyczaju nazywać swoją niezwykłą pamięć i inteligencję przekazywaną dzieciom poprzez geny, uchronili interesy Itaru Shiwataki oraz powiązanych z nim keiretsu <<keiretsu - grupa powiązanych ze sobą przedsiębiorstw na terenie Japonii. Pierwsze keiretsu powstawały po drugiej wojnie światowej podczas "cudu gospodarczego; przyp. aut.>> Można więc powiedzieć, że trwający aktualnie kryzys gospodarczy wyszedł nam na dobre. Chroniąc przed nim Japonię, wzmocniliśmy nasze wpływy oraz zwiększyliśmy zaufanie społeczeństwa i pozostałych bouryoku-dan <<boryouku-dan - jap. grupa przestępcza; przyp. aut.>>.
[...]
Czuję jednak, że nadchodzą wielkie zmiany. Nie martwię się tym, że dotychczas popularne opium wypierane jest przez coraz bardziej wymyślne pochodne heroiny – jako potomkowie kokko z łatwością się do tego przystosujemy. Chociaż martwi mnie, że postęp technologii i chemii może spowodować powstanie masowych produkcji substancji, które do tej pory były zbyt niebiespieczne i trudne do stworzenia, bo można nimi było truć całe społeczeństwa. A już samo przejęcie kultury zachodu przez młodzież napełnia mnie niezrozumiałym niepokojem. Za czasów mojego ojca buntowano się przeciwko zwyczajom, które dziś przyjmowane są z radością. Qiao opowiadał mi wiele o tym, jak ciężko żyło się za czasów wojny i okupacji mafiom, zwłaszcza chińskim. Nie dość, że społeczeństwo mobilizowano do wojny, to jeszcze wojny przeciwko naszej ojczyźnie. Przeciwko wszystkim dookoła. Na szczęście ojciec był otwarty na nowych członków, łaskawy i wytrwały, mimo wyraźnego temperamentu. Japonia przetrwała, Chiny także. Przetrwają i w przyszłości.
[...]
Nawiązujemy przyjazne stosunki z Hongo Long, z któruymi możemy dyskutować o przemianach w naszej ojczyźnie. Oczywiście, zdarzają się spory, ale nie są to już te wielkie wojny gangów, przez które zginął mój ojciec. Także rząd walczy z nami bardziej na pokaz niż dla naszej szkody, dopóki tylko strzelaniny nie naruszają bezpieczeństwa zwykłych obywateli.
Podsumowując, interesy idą pomyślnie.
[...]

3 marca 1985
Mingxia Guyie, pośmiertnie Tie Nangzi <<chin. Żelazna Dama; przyp. aut.>>, została dziś pochowana z należnymi jej honorami. Zmarła śmiercią naturalną.
[...]
Syn mój, Liwei, planuje wybrać się na studia medyczne i korzystać ze swoich zdolności, by leczyć ludzi. Jestem w stanie zrozumieć zapał mojego syna w pomaganiu innym; ostatecznie ja i Honami zajmujemy się produkcją ziołowych środków leczniczych. Honami od dziecka była zielarką. Poznaliśmy się właśnie podczas zbierania roślin i dużo mogliśmy się od siebie nauczyć. Ile to było lat temu... Szanuję pragnienie mej ukochanej, by uczyć się ode mnie właściwości roślin i ich oddziaływania na organizm ludzki, szanuję podobnie chęć poszerzania własnej wiedzy u Liweia. Jednak jego sprzeciw wobec działań mafii jest wyjątkowo niepokojący. Nie jesteśmy organizacją charytatywną, ale przecież nieraz już pomagaliśmy miastom i wioskom po trzęsieniach ziemi, a Genusmuto z całego świata znajdują u nas bezpieczny azyl. Jeśli jest się takim buntownikiem, jak mój syn, można oczywiście powiedzieć, że to tylko inwestycja w przyszły zysk, że nawet bezinteresowne działania wynikają z egoistycznych pobudek. Nie umiem być tak stanowczy jak mój ojciec, czy babka, więc ciężko mi sprostać wyzwaniu wychowania Liweia na przyszłego bossa mafii. Na pewno nie mogę też w tej kwestii liczyć na moją dobrą, poczciwą Honami. Mogui twierdzi, że jej zadaniem nie jest tworzenie rzeczywistości, lecz pilnowanie by została udokumentowana, więc także ona mi w tym nie pomoże. Może kiedyś Liwei sam dorośnie do pewnych rzeczy.

30 kwietnia 1987
Zleciłem remont części zabudowy przyświątynnej. Wiele pomieszczeń, głównie tych służących naradom przywódców Genusmuto, dawno nie było wykorzystywanych i popadło w ruinę. [...] Dzięki zdolnościom telepatii Corvi możemy bez przeszkód kontaktować się z prefekturą Kanagawa oraz zarządcami większych dzielnic Tokio, więc świątynia bardziej jest dla nas miejscem wypoczynku i medytacji, niż narad. Nie możemy jednak dopuścić, by tak ważne dla wszystkich kokko i kitsune miejsce stało się ruiną. Cenię tu wsparcie Kaito Hakoru, który wykorzystał zmysł architektoniczny swoich rzymskich przodków oraz zdolności telekinezy, by skutecznie zarządzać pracami remontowymi. Chcąc zachęcić Liweia, by spędzał tu więcej czasu, postanowiłem, że kilka pomieszczeń zostanie odnowionych na modłę europejską, bardziej „nowoczesną”, zgodnie z modą współczesnej młodzieży japońskiej.

21 listopada 1991
Zbliżają się trudne czasy dla mafii. Prawo staje się niekorzystne dla keiretsu, co utrudni nam uzyskiwanie legalnych zysków i dofinansowań na mniej legalną działalność. Dobrze, że wciąż współpracujemy z rodziną Shiwataka i kilkoma mniejszymi firmami. Z pewnością nie zapomnieli jeszcze, jak wiele uczyniliśmy dla nich w trakcie kryzysu sprzed niecałych 20 lat. Liwei zaprzyjaźnił się na studiach medycznych z bratankiem Itaru Shiwataki, chociaż porzucił już nie tylko mafię, ale nawet swoją rodzinę. Tracę już nadzieję, by kiedykolwiek udało mi się go zachęcić do zastąpienia mnie po śmierci. Co stanie się z Hei Megui Zhandui, kiedy mnie już zabraknie?
Nasze terytorium zaczyna się kurczyć. Coraz częściej musimy kryć się z naszymi zwierzęcymi cechami. Ponoć świat idzie naprzód. Inagawa-kai i Hongo Long przejmują coraz większe wpływy, zostawiając nas w tyle. Planujemy sojusz z Hong Bishou, ostoją tolerancji, a nawet uznania dla naszych korzeni. Szczególnie przyjaźnie nastawiony jest do nas Fangji Xueqing. Zdaje się nawet, że nie próbuje nawiązać z nami sojuszu, by czerpać korzyści z naszych zdolności, ale darzy nas szczerym szacunkiem. Czas pokaże.
[...]

17 września 1993
Odbyła się dziś ceremonia picia sake i połączenia naszych sił z grupą Canis Lupus, która dotarła z Mongolii do Japonii 4 dni temu. Z opowieści syna Ojuna, Alimy, wynika, że gang rozproszył się po śmierci pary przywódców oraz ważniejszych członków. Alima słyszał wcześniej o gościnności rodziny Guyie dla Genusmuto, dlatego też postanowił odnaleźć wszystkich i skierować do ostatniego, jak się zdawało, bezpiecznego miejsca. Wielu z nich było potomkami wilczycy i Czyngis-chana << Czyngis-chan - legendarny władca mongolski. Według legendy Czyngis-chan pochodził z wilczej rodziny; przyp. aut.>>. Nikt jednak nie przypuszczał, że ludzie tak szybko zapomną o tych legendach wielkiego przywódcy i uznają Canis Lupus za szkodliwe, i postanowią je wytępić z terenów Europy Zachodniej i Azji. [...] Ich zdolności do wyczuwania nastroju i charakteru z pewnością przydadzą nam się przy werbowaniu nowych członków. Może nasze modlitwy zostały wysłuchane przez przodków i postanowili skierować tułaczy szukających schronienia aż tutaj. Z pomocą Canis Lupus, Kuro-gumi oraz Hong Bishou przekonamy do siebie ludzi i odzyskamy dawną siłę i kontakty.
[...]

27 kwietnia 2001
Jutro wyślę przedstawicieli naszej mafii z Alimą na czele, aby zawarli kilka porozumień z Fangji Xueqingiem, naszym nowym sojusznikiem. Wysłanie tak wielu Canis Lupus do przyjaciela mogłoby zostać uznane za akt nieufności, ale zależy mi na ich zdolnościach negocjacyjnych. Nie mam żadnych podejrzeń wobec bossa Hong Bishou ani jego zastępcy. Nasza mafia zbierze się tym czasem razem, by przedyskutować dalsze kroki wobec pozostałych bouryoku-dan.


Liwei Guyie

30 września 2004



7 czerwca 2014
Ja, Liwei Guyie, syn Yongniana Guyie opiszę wydarzenia nocy z 28 na 29 kwietnia 2001. Doszło do ataku na siedzibę Hei Megui Zhandui przeprowadzonego przez członków mafii Hong Bishou. Według informacji, które posiadam, nie przeżył żaden z członków Hei Megui Zhandui. Ja i mój syn jesteśmy ostatnimi z japońskich kokko. Tamtego dnia odbywały się negocjacje z Fangji Xueqingiem. Ktoś z Hong Bishou musiał znać gatunek i zdolności każdego z obecnych tam Genusmuto, bowiem wszyscy telepaci zostali oddzieleni od reszty grupy tuż przed wykryciem przez Canis Lupus wrogiego nastawienia i znacznie zwiększonego poziomu adrenaliny. Idealnie zadbano, by nikt nie przekazał ich zamiarów. Doszło do równoczesnego mordu w siedzibie Hei Megui Zhandui oraz unieszkodliwienia i zabicia członków grupy negocjacyjnej. Nikt nie spodziewał się ataku.
Ojciec popełnił błąd, rozbudowując mafię. Z każdym dniem widzę to coraz wyraźniej. Parę lat później Fangji Xueqing rozpoczął próby wciągnięcia mnie do swojej mafii, ale ja jestem ponad tym wszystkim. Nie mogę pozwolić, by życie moje lub Heia zostało tak zmarnowane. Już bez tego muszę codziennie walczyć o przetrwanie. Może mój syn nie będzie musiał.

2 komentarze:

  1. Sto lat, sto lat.

    Powtórzę się, strasznie szybko minęła cała akcja opowiadania - i to wcale nie źle, bo bardzo przyjemnie się czyta.

    "W końcu nie jesteśmy zwykłymi przestępcami, a ludźmi... demonami... w każdym razie istotami z klasą." Bo jak łamać prawo to tylko z klasą!

    Epilog wyjaśnił kilka kwestii, m.in. europejski wystrój jednej z sal w świątyni, więc ciesze się, że powstał i go opublikowałaś.

    Hm, cóż komentarz krótki, ale jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dziękuję. A teraz idziemy na jednego!

      Oj tam zaraz skończyła. Hei się dopiero rozkręca, to tylko jedna seria.

      I w garniturze. Garnitur obowiązkowy :D

      Dlatego go chciałam wstawić, mimo wielkiej urazy do jego autora, itp. (był pisany "na zamówienie" przez mojego znajomego). No, ale coś innego niż reszta, w treści zupełnie by nie pasował, a na zakończenie w sam raz.

      Krótki, ale za to jest w nim wszystko, co trzeba.

      Usuń

Komentarze wulgarne, obraźliwe lub w inny sposób naruszające netykietę usuwam. Proszę na nie nie reagować.
Komentarze niedotyczące bloga proszę umieszczać w zakładce SPAM, inaczej zostaną one usunięte. Dziękuję za wyrozumiałość.