Pasek

Chronica Genusmuto Logo

Chronica Genusmuto Logo

piątek, 14 lipca 2017

Rozdział II

Ze znużeniem przyglądałem się ludziom przechodzącym przez hotelowy hall. Zadziwiającym było, jak wiele osób mogło się przewinąć w przeciągu pół godziny w, wydawałoby się, drogim i niedostępnym dla większości budynku. Wątpiłem, by wielu z nich miało tyle szczęścia, by mogli mieszkać w Red Velvet za pieniądze pracodawcy. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że dość spora część nie była Japończykami co najmniej z wyglądu.
Zerknąłem na stylowy zegar, zapewne jeszcze sprzed ery technologicznej, i niezadowolony mlasnąłem językiem. Zu spóźniał się już ponad kwadrans, a ja nie miałem najmniejszej ochoty czekać na niego tylko po to, żeby potem wypiąć przed nim tyłek. Zgarnąłem włosy sprzed oczu i wstałem. Śledząca mnie niemal przez cały czas recepcjonistka wydawała się być jeszcze bardziej podejrzliwa, dlatego posłałem jej słodki uśmiech heartbreakera i niespiesznym, kołyszącym krokiem udałem się do głównego wyjścia.
- Gdzieś się wybierasz, kotku? - usłyszałem za sobą mocny, męski głos. Mimowolnie wzdrygnąłem się na jego dźwięk.
- Nareszcie! - prychnąłem z urazą. Lubiłem markować tę emocję, jednak wyjątkowo była ona dziś prawdziwa. I to aż za bardzo. - Nie za wysoko poszybowało to twoje ego, pozwalając ci wyjść z założenia, że będę czekać?
- Nie aż tak wysoko, skoro rzeczywiście czekałeś - odpowiedział z uśmiechem. Zu był wysoki, muskularny, a pewność spojrzenia jego ciemnoszarych oczu musiała robić wrażenie nawet na przełożonych. Wiedziałem, że pod ubraniem kryje się co najmniej sześć dużych blizn i kilkadziesiąt mniejszych, ale czego innego można się było spodziewać po szefie „chłopców do zadań specjalnych”, niesławnym Krwawym Zu? Westchnąłem ciężko i oparłem lewą dłoń wierzchem o biodro, przenosząc na nie ciężar ciała.

~~ ^.^ ~~

- Powiesz mi wreszcie, co się stało? - spytał mężczyzna, ściągając przez głowę czarną podkoszulkę. Jego umięśniony tors robił naprawdę duże wrażenie, a szkarłatny tatuaż atakującego, wężowatego smoka na lewej piersi i ramieniu tylko podkreślał oliwkową, południowochińską cerę i drapieżną urodę. Zu wydawał się być zupełnie poważny, dlatego westchnąłem cicho, opierając się na sztywnych rękach na pościeli za sobą.
- Stara znalazła sobie jakiegoś nowego przydupasa - stwierdziłem w końcu bez entuzjazmu.
- Ale do tego chyba się już przyzwyczaiłeś - zauważył spokojnie Zu, sięgając po hotelowy telefon. - Co pijesz?
- Balkan Vodka <<wódka bałkańska o zawartości procetowej alkoholu aż do 90%; przyp. aut.>> z likierem albo coś polskiego - odpowiedziałem bez namysłu i zgarnąłem z oczu irytujący mnie od dłuższego czasu zaplątany kosmyk włosów. - Z tym, że teraz sobie wymyśliła, że jest zakochana i chce brać ślub. Akurat jak zaczynałem się cieszyć, że za pół roku ją wypierdolę, ten kurwiszon sobie znalazł jakiegoś chuja do dupczenia pod moim dachem! - syknąłem, gdy poczułem ostry ból w kościach dłoni. Popatrzyłem w jej stronę i dopiero teraz się zorientowałem, że podświadomie uderzyłem zaciśniętą pięścią w dębowy filar podtrzymujący baldachim. - Trzeba było go widzieć! Sierota wyglądał, jakby go w wyprodukowali Chińczycy do jajka-niespodzianki... Bez urazy - dodałem szybko, gdy zorientowałem się, jaki moje słowa mogły mieć wydźwięk.
- Jeśli to taka sierota, to go podtruj i z głowy - Zu tylko machnął ręką na moją ostatnią uwagę. - Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że xiao Hei ma wyrzuty sumienia - Zu uśmiechnął się sugestywnie, ale ja pokiwałem przecząco głową. Wiedziałem, że raszpa by od razu się na mnie zemściła w najmniej przyjemny sposób.
- Aż tak bardzo chcesz się mnie pozbyć? - prychnąłem z przekąsem. - To może od razu zróbmy sobie spacer na psy i pochwalmy się rewelacjami, że mi ogon wystaje z dupy, co?
- Tego nie powiedziałem - Zu zamruczał i usiadł tuż przy mnie, po czym założył mi rękę na ramieniu, zmuszając do obrócenia się w jego stronę. - Gdzie ja bym znalazł takiego drugiego kociaka, co? - spytał i momentalnie poczułem na ustach lekko gorzkawy smak jego warg. Niedawno pił alkohol, tego byłem pewny.
- I właśnie dlatego nam obu powinno zależeć na tym samym, nieprawdaż - wyszeptałem mu zalotnie prosto do ucha, gdy udało mi się chociaż na chwilę odzyskać wolność. - O ile dobrze pamiętam, to jeden z twoich zna-ah!-jomych ma jakieś wtyki w Departamencie Personalnym, Ta-ak? - Zu tylko zamruczał twierdząco, nie odrywając się od mojego obojczyka.
Zmrużyłem oczy, delektując się tą subtelną, ale równocześnie stanowczą pieszczotą i założyłem z zadowoleniem ręce na jego silnych barkach. Zu był dzisiaj zupełnie inny niż zawsze, co lekko mnie dziwiło. Swoją partię grał też czas, przez jaki nie kochałem się już z żadnym mężczyzną.
- Więc liczę na pomyślną współpracę - stwierdziłem i zacisnąłem nieco palce. Chwilę potem usłyszałem syk Zu i wylądowałem plecami na pościeli przyciśnięty za oba nadgarstki do łóżka.
- Zapominasz, że mnie się nie drapie, kotku? - spytał, a w jego oczach po raz pierwszy dzisiejszego wieczoru zauważyłem ten charakterystyczny błysk, którego nie znosiłem.
- Co? O czym ty… - zerknąłem kątem oka na swoje palce i zauważyłem, że zamiast normalnych paznokci miałem długie, ostre pazury. - Kurwa, kiedy…? - wydukałem zdezorientowany. Nawet nie zauważyłem momentu, w którym mój zwierzęcy genotyp doszedł do głosu.
- Mhhmmm - wymruczał z satysfakcją Zu. - To mówisz, że wystarczy odrobina delikatności i nawet nie kontrolujesz się przy mnie? - spytał, a na jego ustach gościł uśmiech zwycięzcy.
- Wal się - syknąłem i szarpnąłem się, jednak z góry wiedziałem, że nie miałem szans przy mężczyźnie.
- Nawet nie próbuj. Wiesz, że mi nie uciekniesz - wyszeptał mi prosto do spiczastego ucha i pociągnął za nie zębami. Nie byłem w stanie udawać, że mi się to nie podoba. Zu zwolnił uścisk na moim prawym nadgarstku i sięgnął do bluzki, powoli podciągając ją do góry i masując okrężnymi ruchami mój brzuch, a potem klatkę piersiową. Zamruczałem zadowolony, gdy jego chłodna dłoń sięgnęła do na wpół twardego sutka. - I tak o wiele lepie… - mężczyźnie przerwało pukanie do drzwi. - Nie ma chuj wyczucia czasu, co? - mruknął niezadowolony i wstał, puszczając mnie wolno.
Wsunąłem się nieco głębiej w łóżko, obserwując, jak Zu odbiera alkohol w stalowym wiadrze z lodem. Ledwo stłumiłem śmiech, gdy skonsternowany pracownik został powstrzymany przed wejściem do pokoju. Mężczyzna stanowczo zbyt nachalnie rozglądał się po wnętrzu, dlatego mlasnąłem niezadowolony i zsunąłem się z pościeli.
Podszedłem do lustra osłoniętego przed ciekawskimi spojrzeniami z zewnątrz przez szafę. Sięgnąłem do hotelowej półeczki i odnalazłem szeroką szczotkę. Zazwyczaj nie przepadałem za takimi rozwiązaniami bez względu na zapewnienia o sterylizacji, ale wolałem to, niż przymusową zmianę długości włosów, gdyby te na dobre splątały się ze sztucznym futrem, a spinki poharatały skórę głowy.
- Wolisz teraz, czy potem? - usłyszałem za plecami głos Zu, więc z ociąganiem popatrzyłem na niego przez ramię. Trzymał w dłoniach butelkę z charakterystyczną, białą etykietką Balkana.
- To zależy, czy przez większość czasu chcesz się pieprzyć, czy urządzać sentymentalne pogaduchy o starych czasach. Pijany mało mówię, ale to już chyba wiesz - odpowiedziałem, zsuwając ostatnie futerko na gumce ze swoich włosów. - Oczywiście o ile uda ci się mnie upić - dodałem po chwili ze śmiechem. Wsunąłem palce głęboko przy skórze i potrząsnąłem lekko, rozkładając kosmyki w dość naturalny układ czarnych, srebrzyście białych i rudych pasemek, sięgających mi niemal do talii. Szybko przeczesałem je, z niezadowoleniem zauważając, że lisie uszy zdecydowanie w tym przeszkadzają.
- W takim razie twoje zdrowie, kotku - Zu z uśmiechem podał mi zimnoniebieski napój w wysokim kieliszku. Szkło było lodowate w dotyku. Przysunąłem szklankę do nosa i powąchałem ostrożnie. Płyn miał dość ostry zapach alkoholu z delikatnie słodkawą nutką, ale z pewnością nie zawierał w sobie nic niepowołanego.
- Curacao? Myślałem, że nie lubisz farbek w wódce - stwierdziłem, pociągając dość duży łyk. Płyn rozlał się po moim organizmie wraz z falą gorąca i chłodu. Może nie działał na mnie tak, jak na ludzi, ale i tak uwielbiałem alkohol wysokiej klasy.
- Niebieski pasuje ci do oczu - odpowiedział zupełnie bez sensu Zu i napił się ze swojego kieliszka barwionej cieczy. Jego drink był zdecydowanie bledszego koloru, dlatego miałem przeświadczenie graniczące z pewnością, że użył likieru jedynie w celach towarzyskich. Ostatecznie mężczyzna był niemal bezpośrednio pod Fangji shifu, więc nie mógł mieć słabej głowy. Nie lubiłem pić z ludźmi szybko się upijającymi, a chyba tylko Lilly i ruska część Sztyletów wytrzymywali więcej niż Zu. - Lepiej? - spytał, gdy odstawiłem puste naczynie na stolik i podszedłem do łóżka.
- Trochę - wzruszyłem ramionami, zerkając kątem oka na uśmiechniętego mężczyznę. - Do końca butelki może mi przejdzie. A jak nie, to zamówimy następną - skwitowałem i usiadłem na łóżku we flirciarskiej pozie z zalotnie skrzyżowanymi nogami. - To co, spodziewasz się jeszcze jakiś gości?
- Dla ich własnego dobra, nie - odpowiedział Zu, odkładając kieliszek z do połowy wypitą trzecią już kolejką. Mężczyzna przysunął się do mnie i zachłannie wcałował w moją szyję. Zachichotałem cicho i położyłem dłonie na jego łopatkach, przyciągając lekko do siebie. Sam nie dowierzałem, jak bardzo brakowało mi ciepła cudzego ciała.
- Jak jutro będzie cokolwiek widać spod blu… - zacząłem, ale Zu nie dopuścił dalszych słów stanowczym pocałunkiem w bardzo intensywny sposób. Popchnął mnie w wyczuciem na łóżko i zagrodził drogę swoim ramieniem.
- To nikt nie odważy się ruszyć mojej własności - dokończył w końcu, przenosząc się z powrotem na szyję i powoli zniżając ku mostkowi, a ja zamruczałem niezadowolony na te słowa. Mężczyzna szybko mnie jednak uciszył palcem przyłożonym do ust. Tym razem zdecydowanie szybciej postanowił pozbyć się bluzki. Moja biała cera gejszy wręcz irytująco kontrastowała z oliwkową, ciepłą skórą Zu, ale jemu wyraźnie to nie przeszkadzało.
- Nawet nie myśl, że jutro mi uciekniesz tak jak dzisiaj - wymruczał do mojego ucha, a ja mimowolnie spiąłem pośladki, czując, jak chłodny palec mężczyzny powoli zsuwa się pod mój ogon. - Rozluźnij się, przecież obaj tego chcemy - jego niski, nieco chrypliwy tembr głosu sprawiał, że mógłbym zrobić wszystko. Byłem idiotą, ale chyba nawet mi to nie przeszkadzało.
- Jak mnie Fangji shifu jutro zabije, to czuj się winny - stwierdziłem nieco zawyżonym głosem, odchylając głowę do tyłu w zadowoleniu.

4 komentarze:

  1. "Balkan Vodka <> z likierem albo coś polskiego" Uwielbiam przenoszenie polskich rzeczy do opowiadań, w których rzecz dzieje się za granicą. Jeśli jest to oczywiście właściwie zrobione ^^
    Nie wiem jak innym (chociaż jeszcze nie natknęłam się na czyjś komentarz), ale mi przypisy dodawane w taki sposób nie przeszkadzają, a wręcz ułatwiają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc to nie zależało mi aż tak bardzo na tym, żeby koniecznie wcisnąć Polskę. Prawda jest jednak taka, że polska wódka jest naprawdę ceniona na świecie, więc nie widzę powodu, by celowo omijać wszystko z etykietką "polskie" tylko dlatego, że tu mieszkam. Ostatnio nasza wódka nawet trafiła na listę porozumienia między Europą a Chinami jako produkt chroniony przed podrobieniem. ;)
      Trochę blogów prowadziłam wcześniej i opinie zawsze były podzielone, więc wolę zapytać obecnych Czytelników. Takie znaczniki wprowadziłam po raz pierwszy, ale już mi się podobają bardziej niż zwykłe nawiasy, z daleka widać, gdzie się zaczyna i kończy komentarz, więc łatwiej jest wrócić do początku zdania i przeczytać całe jeszcze raz, już bez przypisu. Przynajmniej taką mam nadzieję.

      Pozdrawiam i mam nadzieję, że nie rozstaniemy się za tydzień. Może to trochę chamska reklama, ale jeśli polecisz mojego bloga jeszcze jednej osobie, która zechce go skomentować, to rozdział pojawi się wcześniej :D

      Usuń
  2. W kwestii przypisów - z jednej strony fakt, jest to bardzo wygodne, ale z drugiej brzydko wygląda w tekście. xux Jestem w tej kwestii neutralna, mi tam serio obojętnie, także jak uważasz, mordko. xD
    Mmm, kwestia ras zaczyna mnie mocno interesować, liski są spoko (zwłaszcza te chubby puchatki w Fox Village w Japonii). xD
    Szczerze mówiąc liczyłam na pikantne rozwinięcie tej sceny, ale... chyba zbyt szybko się na to nakręciłam, to dopiero pierwszy rozdział. x'D
    Swoją drogą, interesująca relacja jest między tą dwójką. =0=
    No, weny Ci życzę, oby nigdy nie odważyła się po kątach chować, bo jak wiadomo natchnienie kapryśnym stworem. xux
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba w takim razie postawię wygodę nad estetykę. Zastanawiałam się nad zaimplementowaniem kodu html z dymkami, ale androidziarze by mnie zabili ze słusznością.
      Miło mi. W pierwszej serii skupiłam się nad rozbudowaniem postaci Heia i określeniem zasad rządzących światem, ale potem pojawi się cała plejada Genusmuto :D
      Sceny z Zu nie będz... nie, przepraszam, pojawi się jedna. Jedna, ale za to z przytupem. Ogólnie rzecz biorąc nie jestem zwolenniczką częstego wstawiania "tych scen", zwłaszcza, gdy jeszcze nie ma dobrze przedstawionej relacji między zainteresowanymi lub wyraźnego celu pojawienia się takowej. No i przyjemnie jest czasem ruszyć wyobraźnię ;P
      Dziękuję. Póki co wena mi potrzebna jest do pracy fizycznej, bo mam materiału od groma, tylko zedytować trzeba. A potem pisać dalej, oczywiście.
      Pozdrawiam i do przeczytania.

      Usuń

Komentarze wulgarne, obraźliwe lub w inny sposób naruszające netykietę usuwam. Proszę na nie nie reagować.
Komentarze niedotyczące bloga proszę umieszczać w zakładce SPAM, inaczej zostaną one usunięte. Dziękuję za wyrozumiałość.